Strona:Juliusz Verne-Podróż naokoło świata w 80-ciu dniach.djvu/024

Ta strona została przepisana.

— Tak, w 80 dni — wykrzyknął Andrew Stuart — nie wliczywszy złej pogody, przeciwnych wiatrów, rozbicia statków i wykolejenia.
— Owszem, wszystko wliczywszy — odpowiedział pan Fogg, nie przestając grać, gdyż tym razem gra nie przerwała dyskusyi.
— Nawet gdy hindusi i indyanie zniosą szyny — wykrzyknął Stuart — zatrzymają pociągi, ograbią furgony, oskalpują podróżnych?
— Wszystko wliczywszy — odparł Phileas Fogg, który rzucił karty i dodał: — dwa atu.
— W teoryi ma pan racyę, panie Fogg, ale nie w praktyce.
— W praktyce także, panie Stuart.
— Chciałbym się przekonać.
— Zależy od pana, pojedźmy razem!
— Niech mię Bóg broni! — wykrzyknął Stuart — mógłbym się założyć o cztery tysiące funtów sterlingów, iż podróż naokoło świata w tak krótkim czasie jest niemożliwą.
— Przeciwnie, bardzo możliwą.
— Spróbuj więc pan ją odbyć.
— Podróż naokoło świata w osiemdziesiąt dni?
— Tak.
— Bardzo chętnie.
— Kiedyż się pan wybierasz?
— Choćby zaraz.