do swego fotelu, oddałby cały swój majątek za możność odbycia podróży naokoło świata, choćby w dziesięć lat. Stawiał pięć tysięcy funtów sterlingów za dobro sprawy pana Fogg. A gdy mu przedstawiano całą bezsensowność tego projektu, odpowiadał: »Jeśli jest możliwą ta wyprawa, dobrze będzie, jeśli ją Anglik pierwszy wykona«. Pan Fogg coraz mniej miał stronników, wszyscy i nie bez słuszności stanęli przeciw niemu. Jego akcye spadały coraz niżej, aż siódmego dnia po jego wyjeździe fakt nieoczekiwany i dziwny rzucił nowe światło na osobę pana Fogg. Dzięki temu faktowi akcyi jego już nikt nie kupował. Otóż dnia tego o godzinie 9-ej wieczór do dyrekcyi policyi nadszedł telegram następującej treści:
Rowanowi, dyrektorowi policyi, w administracyi centralnej, Scotland Place.
»Jestem na tropie złodzieja banku, Phileasa Fogg, wysłać do Bombayu natychmiast rozkaz aresztowania. Fix, agent policyjny«.
Telegram ten sprawił na publiczności wstrząsające wrażenie. Szanowny dżentelman ustąpił miejsca złodziejowi banknotów. Fotografii jego przyglądano się uważnie i znaleziono uderzające podobieństwo do rysopisu złodzieja. Przypomniano sobie dziwny sposób życia pana Fogg, jego odosobnienie, jego nagły wyjazd,