Strona:Juliusz Verne-Podróż naokoło świata w 80-ciu dniach.djvu/047

Ta strona została przepisana.

znaczając, iż statek zawinął do portu o oznaczonej godzinie, z czego wypadło, iż pan Fogg nic na czasie nie zyskał, ani stracił.
Skończywszy pisanie, kazał sobie przynieść śniadanie do kajuty, nie myśląc wcale o zwiedzeniu miasta. Należał do rasy pozostawiającej to zajęcie swym sługom.





ROZDZIAŁ VIII.

Obieżyświat gadułą.


Fix po paru minutach dogonił na przystani Obieżyświata, który przyglądał się wszystkiemu z wielką ciekawością.
— No cóż, mój przyjacielu — spytał go Fix — czy twój paszport już zawizowano?
— Ach, to pan — odparł Francuz. — Dziękuję panu, jesteśmy w zupełnym porządku.
— A pan zwiedzasz miasto?
— Tak, ale my podróżujemy tak prędko, iż zdaje mi się, iż to wszystko odbywa się we śnie. Jesteśmy teraz w Suezie, nieprawdaż?
— Tak, w Suezie.
— W Egipcie?
— W Egipcie.
— W Afryce?