pan tak uprzejmie ofiarowałeś mi się za przewodnika w Suezie?
— W samej rzeczy — odrzekł agent — poznaję pana! Jesteś służącym tego Anglika, dziwaka.
— Tak panie...
— Fix.
— Panie Fix. Cieszę się bardzo, iż spotykam tu pana na pokładzie. A pan dokąd jedzie?
— Także do Bombayu.
— Ach, tem lepiej! Czy pan już odbył kiedy tę drogę?
— Kilka razy — odrzekł Fix. — Jestem agentem Towarzystwa Peninsulaire.
— W takim razie pan zna Indye?
— Ależ tak... — odparł Fix, nie chcąc powiedzieć za wiele.
— Czy to ciekawy kraj te Indye?
— Bardzo ciekawy! Minarety, świątynie, pagody, tygrysy, węże, bajaderki! Przypuszczam, iż strony te zwiedzicie.
— Spodziewam się, panie Fix. Rozumiesz przecież, iż człowiek przy zdrowych zmysłach nie skacze z kolei na statek i ze statku na kolej pod pozorem odbycia podróży naokoło świata w 80 dniach. Cała ta gimnastyka skończy się w Bombayu, nie wątpię o tem wcale.
— Czy pan Fogg dobrze się miewa? — spytał Fix tonem naturalnym.
Strona:Juliusz Verne-Podróż naokoło świata w 80-ciu dniach.djvu/056
Ta strona została przepisana.