Strona:Juliusz Verne-Podróż naokoło świata w 80-ciu dniach.djvu/057

Ta strona została przepisana.

— Doskonale panie Fix, ja również czuję się wyśmienicie. Mam olbrzymi apetyt. Morskie powietrze wybornie działa.
— Wiesz, co mi się zdaje, panie Obieżyświecie, iż pod tą mniemaną podróżą ukrywa się jakaś misya tajemnicza.
— Być może; ale zapewniam pana, panie Fix, iż nic o tem nie wiem. Zresztą, nie dałbym nawet pół korony za dowiedzenie się.
Od tego spotkania Obieżyświat i Fix często z sobą rozmawiali. Inspektor policyi starał zbliżyć się do lokaja pana Fogg. Częstował go szklanką whisky albo grogu, którą poczciwiec przyjmował bez ceremonii.
Tymczasem statek szybko mknął naprzód. 13 października ukazała się Mekka, otoczona łańcuchem ruin, z poza których gdzie niegdzie zieleniły się drzewa daktylowe. W dali, w górach, roztaczały się obszerne pola kawy.
Widok tego sławnego miasta zachwycał Obieżyświata, twierdza ze swymi okrągłymi murami podobną jest do ogromnej płaskiej filiżanki.
Podczas następnej nocy »Mongolia« opuściła międzymorze Bab-el-Mandeb, którego nazwa arabska oznacza Wrota Łez i nazajutrz zatrzymała się w Steamer Point, na północo-wschodzie od Adenu. Tam też miała zaopatrzyć się w potrzebny opał i żywność.