na każdym toku rodzaj kosza, niezbyt co prawda wygodnego.
Pan Fogg zapłacił Indyaninowi w banknotach, wyjętych ze znanej nam już torby podróżnej i zaproponował panu Cromarty zabrać się wraz z nim na stacyę Allahabad. Generał przyjął propozycyę; jedna osoba więcej nie stanowiła różnicy dla tak olbrzymiego stworzenia.
Zapasy żywności zakupiono w Kholby, pan Cromarty zajął miejsce w jednym koszu, pan Fogg w drugim. Obieżyświat umieścił się między generałem i swym panem; Pars zawisnął na szyi słonia i o godzinie 9-tej zwierzę, opuściwszy wioskę, weszło w gęsty las.
W lesie.
By skrócić sobie drogę, przewodnik pozostawił po prawej stronie rozpoczętą linię kolejową. Linia ta przerywana ciągle kapryśnemi odnogami gór Vindhias, nie była najkrótszą. Przewodnik, bardzo dobrze obeznany ze wszystkiemi drogami i ścieżkami swego kraju, przypuszczał, iż przecinając las, skróci sobie