chrapanie. Przewodnik pozostał przy Kiouni, który również zasnął, oparty o pień grubego drzewa.
Noc przeszła bez żadnego wypadku. Od czasu do czasu tylko ryk pantery, tygrysa lub ostry pisk małpy na chwilę przerywał ogólną ciszę. Generał spał głęboko, jak po walnej bitwie; Obieżyświat we śnie gorączkowym i niespokojnym raz jeszcze przechodził wszystkie wypadki dnia poprzedniego, a pan Fogg odpoczywał tak spokojnie, jak gdyby był w swem mieszkaniu przy Saville-row.
O godzinie 7-mej puszczono się w dalszą podróż. Przewodnik miał nadzieję, iż dnia tego jeszcze wieczorem staną w Allahabad. Tym sposobem pan Fogg straci tylko część czterdziestu ośmiu godzin, zaoszczędzonych w ciągu podróży. Spuszczono się już na ostatnie odnogi Vindhiasów.
Około południa przewodnik zawrócił do wioski Kallenger, rozłożonej na jednej z odnóg Gangesu. Wymijał jak mógł miejsca zaludnione, czując się pewniejszym w pustych wioszczynach. Do stacyi Allahabad było tylko 12 mil w kierunku północno-wschodnim. Zatrzymywano się pod palmą, której owoce, również zdrowe jak chleb, również smaczne jak krem, jak mówią podróżni, są niezwykle cenione.
Strona:Juliusz Verne-Podróż naokoło świata w 80-ciu dniach.djvu/081
Ta strona została skorygowana.