— Ależ pan jesteś człowiekiem serca! — rzekł pan Cromarty.
— Czasami — odparł spokojnie pan Fogg — zwłaszcza, gdy czas mi na to pozwala.
Szczęście sprzyja odważnym.
Zamiar był trudny, pełen przeszkód, może nawet niewykonalny. Pan Fogg narażał swe życie, ewentualnie wolność, a tem samem szczęśliwy rezultat swej podróży. Nie wstrzymywało go to jednak. Zresztą znalazł w panu Cromarty pomocnika, a Obieżyświat chętnie także ofiarował swe usługi. Projekt jego pana wprawiał go w zachwyt, przekonał się bowiem, iż pod tą lodową powłoką biło serce pełne ciepła. Polubił też od tej chwili swego pana serdecznie.
Jak się wobec tej sprawy zachowa przewodnik? Czy nie stanie po stronie Indusów? Jeśli nie można liczyć na jego pomoc, trzeba być pewnym jego bierności.
Pan Cromarty spytał go się otwarcie.
— Panie, jestem Parsem, a moja żona Parsyanką. Rozporządzaj mną.