— Dobrze — odparł pan Fogg.
— W każdym razie wiedźcie panowie — ciągnął dalej Pars — iż nie tylko narażamy swe życie, ale w razie, gdyby nas schwytano, czekają nas straszne katusze.
— Rzecz postanowiona — odparł pan Fogg. — Sądzę, że dopiero za nadejściem nocy zabierzemy się do dzieła.
— Ja też tak sądzę — odparł przewodnik.
Poczciwy Indus przytoczył niektóre szczegóły z życia ofiary. Była to Indyanka skończenie piękna, pochodzenia parskiego, córka bogatego kupca w Bombayu. W mieście tem otrzymała wychowanie na sposób angielski. Nazywała się Aouda.
Jako sierotę, pomimo jej woli, ożeniono ze starym »rajah« z Bundelkundu, a w trzy miesiące potem została wdową. Wiedząc, co ją za los czeka, próbowała uciec, lecz została schwytaną i skazaną przez krewnych »rajah«, którym na jej śmierci zależało, na spalenie.
Opowiadanie to mogło tylko umocnić pana Fogg i jego towarzyszy w szlachetnym zamiarze. Postanowiono, iż przewodnik przeprowadzi słonia do światyni Pillaji i umieści go w pobliżu tejże. W pół godziny później zatrzymano się w gąszczu o 500 kroków od pagody, której wprawdzie nie widziano, ale wrzaski i wycia fanatyków wyraźnie słyszeć się dawały.
Strona:Juliusz Verne-Podróż naokoło świata w 80-ciu dniach.djvu/089
Ta strona została przepisana.