prawdziwe podejście. I tak postępują dżentelmani, koledzy.
Fix nic nie rozumiał.
— Koledzy — krzyczał Obieżyświat — członkowie Reform-Clubu. Wiedz, panie Fix, że pan mój jest uczciwym człowiekiem, jeśli się założył, jest zupełnie w swem prawie, gdy stara się zakład wygrać.
— Lecz za kogo masz mnie pan? — spytał Fix, patrząc badawczo na Obieżyświata.
— Tam do licha! Jesteś pan agentem członków Reform-Clubu, kontrolującym podróż mego pana; od jakiegoś czasu przejrzałem zamiary pańskie, ale mój pan nie wie o niczem.
— Więc on nie wie? — spytał Fix żywo.
— Nie — odrzekł Obieżyświat — opróżniając jeszcze jedną szklankę.
Inspektor policyi przetarł ręką czoło. Wahał się z odpowiedzią. Cóż teraz począć? Omyłka Obieżyświata wydawała się szczerą, lecz to utrudniało jeszcze położenie. Widocznem było, że chłopak n c nie wie i w żadnym razie nie jest współwinnym kradzieży.
— A więc, ponieważ nie jest współwinnym, więc mi pomoże, myślał sobie.
Agent po raz drugi zdobył się na krok stanowczy. Nie było czasu do stracenia. Za każdą cenę trzeba było zatrzymać pana Fogg w Hong-Kong.
Strona:Juliusz Verne-Podróż naokoło świata w 80-ciu dniach.djvu/144
Ta strona została przepisana.