Strona:Juliusz Verne-Podróż naokoło świata w 80-ciu dniach.djvu/214

Ta strona została przepisana.

się przed czerwonym sygnałem, zamykającym drogę. Maszynista i konduktor rozprawiali żywo z dróżnikiem, którego przysłał naczelnik najbliższej stacyi Medicin-Bow. Podróżni zbliżyli się i wmieszali do rozmowy. Między nimi pułkownik Stamp dowodził potężnym głosem, żywo gestykulując.
Obieżyświat, zbliżywszy się, usłyszał słowa dróżnika:
»Most jest zachwiany, nie wytrzyma ciężaru pociągu«.
Most, o którym była mowa, był zawieszony nad przepaścią, o milę od miejsca, gdzie pociąg się zatrzymał, Podług słów dróżnika groził zawaleniem, gdyż kilka słupów było złamanych. Nie można myśleć o przebyciu go.
Obieżyświat, nie śmiąc zawiadomić o tem swego pana, słuchał z zaciśniętymi zębami, nieruchomy jak posąg.
— A więc co będzie? — krzyknął pułkownik — czy myślą zostawić nas tu w śniegu?
— Pułkowniku — odpowiedział konduktor — telegrafowano do stacyi Omaha, żądając wysłania pociągu, lecz nie przybędzie on przed godziną 6-tą na stacyę Medicine-Bow.
— Dopiero o 6-tej — krzyknął Obieżyświat.
— Niewątpliwie — odpowiedział konduktor — zresztą trzeba nam czasu, aby pieszo dojść do stacyi.