Hm... — mówił do siebie. — Pasażerowie, płacący po 2 tysiące dolarów, to już nie pasażerowie, to drogocenne towary.
— Odjeżdżam o 9-tej zrana — rzekł spokojnie kapitan — jeżeli pan wraz z innymi tu będzie?...
— O 9-tej będziemy na pokładzie! — odparł spokojnie pan Fogg.
Była dopiero 8-ma minut 30, gdy pan Fogg, przybywszy do hotelu Saint-Nicolas, oznajmił towarzyszom, iż jadą do Bordeaux i zaproponował ze zwykłą uprzejmością panu Fix, by towarzyszył im w tej podróży.
W chwili, gdy »Henrietta« miała odbić od brzegu, wszyscy byli już na pokładzie.
Phileas Fogg umie sobie radzić.
W godzinę później statek wypłynął na pełne morze w kierunku wschodu.
Nazajutrz, 13 grudnia w południe, człowiek jakiś wszedł, by naznaczyć punkty. Podług wszelkiego prawdopodobieństwa powinien to był być kapitan Speedy. Ale nie, był nim Phileas Fogg.