woził na swój koszt tego nieszczęsnego agenta, którego pierwszą czynnością było aresztowanie pana Fogg, gdy dotknął stopą lądu połączonych królestw.
Myśląc o swych błędach i nieostrożności, biedny chłopak gorzko płakał; chciał sobie roztrzaskać głowę, Pani Aouda i on, pomimo chłodu zostali pod gankiem poczty, nie chcieli opuścić tego miejsca, mając nadzieję choć raz jeszcze ujrzeć pana Fogg.
Co do dżentelmana, był on doszczętnie zrujnowany w chwili, gdy był blizki osiągnięcia celu. Aresztowanie to gubiło go bezpowrotnie.
Przybywszy do Londynu 21 grudnia o godzinie 11 minut 40, miał czas do godziny 4 minut 45 wieczór do przedstawienia się w Reform-Clubie, czyli 9 godzin minut 16, a do Londynu było tylko 6 godzin drogi. Gdyby kto w tej chwili mógł przeniknąć do izby odwachu, znalazłby pana Fogg siedzącego na drewnianej ławce bez ruchu; bez gniewu, chłodnym na pozór jak zwykle.
Czy był zrezygnowanym? nie wiadomo, lecz ostatni ten cios nie wyprowadził go z równowagi, przynajmniej tak można było sądzić na pozór. Czy wrzała w nim wściekłość tajona, tem straszniejsza, że hamowana, która wybucha w ostatniej chwili z niepowstrzy-
Strona:Juliusz Verne-Podróż naokoło świata w 80-ciu dniach.djvu/261
Ta strona została przepisana.