Strona:Juliusz Verne-Podróż naokoło świata w 80-ciu dniach.djvu/263

Ta strona została przepisana.

jeszcze przybyć do Reform-Clubu przed godziną 8-mą minut 45 wieczorem.
Czoło jego lekko się zmarszczyło.
O godzinie 2 minut 33 rozległ się na zewnątrz łoskot otwierających się drzwi. Dały się słyszeć głosy Obieżyświata i Fixa. Wzrok Phileasa Fogg ożywił się. Drzwi się otwarły i ujrzał panią Aoudę, Obieżyświata i Fixa, zbliżających się szybko ku niemu.
Fix bez tchu, z włosami w nieładzie, zaledwie mógł głos wydobyć:
— Panie — wyjąkał — panie, przepraszam... nieszczęsne podobieństwo... złodziej aresztowany od trzech dni... pan wolny...
Phileas Fogg był wolny. Postąpił ku agentowi policyi, spojrzał mu ostro w oczy i szybkim automatycznym ruchem uderzył go obiema pięściami.
— Pyszne uderzenie! — krzyknął Obieżyświat i, pozwalając sobie na grę słów godną Francuza, dodał:
— Tam do licha, oto, co się nazywa właściwe zastosowanie pięści angielskiej.
Fix, przewrócony, nie wyrzekł słowa, czuł, że otrzymał to, co zasłużył.
Pan Fogg w towarzystwie pani Aoudy i Obieżyświata bezzwłocznie opuścił więzienie i, wsiadłszy do doróżki, pospieszył na dworzec.