Strona:Juliusz Verne-Podróż naokoło świata w 80-ciu dniach.djvu/277

Ta strona została przepisana.

Czterdziesta sekunda nic, 50-ta jeszcze nic! o 55-tej na zewnątrz salonu rozległ się jakby grzmot. Usłyszano oklaski, okrzyki: »hura«!
Gracze powstali.
O 57-mej sekundzie drzwi salonu się otworzyły, a wahadło nie uderzyło jeszcze 60-tej sekundy, gdy Phileas Fogg ukazał się, a za nim tłum rozgorączkowany, który zdobył wejście do klubu.
Phileas Fogg spokojnym swym głosem rzekł:
— Otóż jestem, panowie!





ROZDZIAŁ XXXVII.

Doba bezwiednie zyskana.


Tak! Phileas Fogg we własnej osobie.
Przypominamy sobie, że o godzinie 8-mej minut 5 wieczorem, we dwadzieścia cztery godziny po przybyciu do Londynu, Obieżyświat został wysłany przez swego pana do wielebnego Samuela Wilson w sprawie małżeństwa, które miało się odbyć nazajutrz.
Obieżyświat wyszedł zachwycony i udał się szybkim krokiem do wielebnego Samuela Wilson, który jeszcze nie powrócił do domu.