Strona:Juliusz Verne-Przygody trzech Rossyan i trzech Anglików w Południowej Afryce.djvu/042

Ta strona została przepisana.

było rozległe bezleśne przestrzenie. Były to wielkie płaszczyzny, zarosłe niezliczonemi kolokwintami, z których zrywały się roje małych ptasząt, o miłym głosie.
Świat skrzydlaty zadziwiał swoją rozmaitością. Bushman wciąż zwracał nań uwagę Johna Murray, wielkiego lubownika wszelkiéj zwierzyny. Wspólność zamiłowań wnet obudziła wzajemną sympatyą. Anglik, spełniając obietnicę pułkownika Everesta, ofiarował Mokumowi przepyszny, dalekonośny sztuciec, systemu Pauly’ego. Nieużyteczném byłoby opisywać radość, jaką ten dar sprawił namiętnemu myśliwcowi.
Obadwaj strzelcy rozumieli się bardzo dobrze. Jakkolwiek uczony Anglik uchodził za najlepszego myśliwca na lisy w staréj Kaledonii, to przecież z zajęciem, a nawet pewną zazdrością, słuchał opowiadań swego na wpół dzikiego kolegi. Oczy jego iskrzyły się, gdy mu Mokum wskazywał ukazujące się na krańcu lasu przeżuwacze, bawoły mierzące sześć stóp od grzbietu do ziemi, uzbrojone czarnemi skręconemi rogami, girafy pędzące niezgrabnym galopem w śladach po kilkanaście ich liczących, gnu, pół wołu, pół konia, gromady wielkich danieli o rogach groźnych trójkątnych. Z pomiędzy gąszczów wypadały co chwila na przerywające je łąki stada rozmaitych antylop, gazelli, kóz, któremi roi się Afryka południowa. Nie byłaż to szalona pokusa dla tak zapalonego myśliwca, jak John Murray? Czyż jego nudne wyprawy na szkockie lisy mogły iść w porównanie z łowami, jakich tutaj używał taki Cummins, Anderson lub Baldwin?
Wyznać należy, że towarzysze Murraya nie doznawali takich jak on wzruszeń na widok tego ogromu zwierzyny. Wiliam Emery studyował z wielką uwagą towarzyszy swoich i starał się zbadać, co się kryło pod ich lodowatą powłoką. Pułkownik Everest i Mateusz Strux, obadwaj niemal równego wieku, równo też byli powściągliwi, ostrożni i przestrzegający form. Rozmawiali z sobą z powolnością i można było co rano przypuszczać, że znali się zaledwie od wczoraj. Nie należało się spodziewać, ażeby kiedykolwiekbądź jakieś poufalsze stosunki zawiązały się między nimi. Rzecz niezawodna, że dwa kawałki lodu, obok