— A ty... — zagadnął z pewném wachaniem się William — któremu z dwóch uczonych życzyłbyś ulegać?
— Mój drogi — odrzekł Zorn z szczerością — uznam prawowitym naczelnikiem tego, który zdoła nad drugim wziąść przewagę; w rzeczach naukowych nie mam uprzedzeń i nie znam miłości własnéj narodowéj. Mateusz Strux i pułkownik Everest, są to dwaj znakomici ludzie: jeden wart drugiego, a cały świat ucywilizowany ma prawo do owoców ich pracy. Mniejsza o to, który z nich będzie kierować wyprawą, byle tylko nam to korzyść przyniosło. Czyż nie jesteś tego samego zdania?
— Najzupełniéj, mój przyjacielu; nie dajmyż się więc zbić z toru niedorzecznemi przesądami, a w granicach naszych obowiązków zjednoczmy siły nasze dla dobra powszechnego; może nam się téż powiedzie odbijać razy, jakie na siebie będą wymierzali dwaj przeciwnicy. Ale, ale, a cóż w tym razie powie Polander?
— On? — zawołał, śmiejąc się Michał — on nic nie będzie wiedział, nic nie usłyszy i nic nie zrozumie; — on się nie pyta z kim i dla kogo liczy, byle tylko liczył; jemu wszystko jedno czy Hiszpan, czy Chińczyk; nie ma żadnéj narodowości i jest kosmopolitą. Ot i wszystko.
— Nie mógłbym tego powiedzieć o moim współrodaku Johnie Murrayu. Jego dostojność jest na wylot Anglikiem; lecz jeszcze więcéj jest zapamiętałym strzelcem, a więc chętniéj puści się na pole, którém pędzi żyrafa, niż na wycieczkę sporną naukową; liczmy zatém tylko na własne siły, gdy przyjdzie zapobiedz starciu dwóch zapaśników uczonych. Zbyteczném byłoby zapewniać się nawzajem, że cokolwiek bądź wypadnie, będziemy się zawsze trzymać ze sobą wiernie i szczerze.
— Zawsze wiernie i szczerze, cokolwiekbądź mogłoby zajść — odrzekł Michał, ściskając silnie dłoń przyjaciela.
Tymczasem wyprawa posuwała się wciąż naprzód, pod dowództwem i w kierunku przez Mokuma wskazanym.
W dniu 4 marca w południe, wędrowcy nasi dosięgnęli kończyny południowo-zachodniego łańcucha wzgórz, obok których
Strona:Juliusz Verne-Przygody trzech Rossyan i trzech Anglików w Południowej Afryce.djvu/055
Ta strona została przepisana.