— Nim godzina upłynie? — przerwał Mokum — och, mój panie, to troszeczkę zaprędko; przedewszystkiém dobry myśliwiec powinien być cierpliwym. Ja jestem bardzo żywy, ale na polowaniu zachowuję wielką cierpliwość, a przez nią wynagradzam wszystkie niecierpliwości mego żywota. Przecież wielce szanowny pan, jako znakomity myśliwiec, wiedzieć o tém powinieneś, że polowanie na grubego zwierza jest jakby pewną gałęzią umiejętności; trzeba przedewszystkiem rozpoznać starannie miejscowość, na któréj ma się polować, znać dobrze obyczaje zwierza, zbadać ścieżki, któremi chodzi, obchodzić go całemi godzinami, aby mu zajść pod wiatr. Wszak musisz i o tém wiedzieć, że trzeba podchodzić zwierzynę jaknajciszéj: jedno stąpnięcie na zeschłą gałązkę, odezwanie się głośniejsze, spojrzenie nie w porę może ją spłoszyć. Mój panie, ja wzrosłem w lasach, przepędziłem trzy czwarte życia na polowaniach, a jednak przyznać się muszę, że jeżeli po trzydziestu sześciu godzinach tropienia bawołu, lub koziorożca, powiodło mi się go ubić, nie uważałem tego czasu za stracony.
— Bardzo dobrze, mój przyjacielu — zawołał John Murray — oddaję i siebie i moję cierpliwość pod twe rozkazy; pamiętaj jednak, że w tém miejscu zabawimy najdłużéj cztery dni, więc nie będziemy mogli trawić dwóch dni na tropienie jednego bawołu.
— Zapewne, że nad tém warto się zastanowić — mówił Mokum tak spokojnym tonem, że niktby w nim nie poznał owego niecierpliwego myśliwca, który nad wodospadem Morgheda nie mógł jednéj chwilki spokojnie dosiedzieć. Zabijemy, co nam na strzał przyjdzie, ale wybierać nie będziemy mogli. Antylopa czy daniel, gnu lub gazella, każda zwierzyna dobrą jest dla strzelca, któremu się tak spieszy.
— Antylopę lub gazellę! — krzyknął John; — miałżebym po to przybyć tak daleko, żeby strzelać gazelle?
Po chwili jednak dodał, jakby pochlebiając staremu nemrodowi:
Strona:Juliusz Verne-Przygody trzech Rossyan i trzech Anglików w Południowej Afryce.djvu/077
Ta strona została przepisana.