lub kątomiarem łukowym, wywoływały dyskusyą, ale nie gmatwały wcale obliczeń, lecz owszem, doprowadziły je do daleko większéj ścisłości. Co do wyboru stacyi, ani razu jeszcze spór o to nie zaszedł.
Dnia 31 maja pora dotąd prześliczna zmieniła się nagle; w każdéj innéj strefie można przepowiedzieć napewno blizką burzę lub nawałnicę, lecz tutaj działo się inaczéj. Niespodziewanie niebo pokryło się chmurami ciemnemi; błyskawice bez grzmotu rozdarły kilkakrotnie obłoki, ale zgęszczenie waporów w górnych strefach nie doprowadziło do dészczu i ziemi nadzwyczaj wyschłéj ani kropla wody nie ożywiła; niebo tylko pozostało przez kilka dni zachmurzone, a tumany mgły nie dozwoliły o milę nawet dojrzéć znaków tryangulacyjnych.
Członkowie uczonéj komisyi, nie chcąc tracić czasu postanowili pracować w nocy, za pomocą sygnałów oświetlonych elektrycznem światłem. Stosując się do rady Mokuma, przedsięwzięli pewne ostrożności dla zabezpieczenia się od napadu drapieżnych zwierząt, w saméj bowiem rzeczy leśne bestye, przywabione światłem elektrycznem, zgromadzały się stadami naokoło stacyi; uszy astronomów po całych nocach rozdzierały skomlenia zgłodniałych szakali i wycia hyen, podobne do przeraźliwego śmiechu pijanych murzynów.
Pierwsze te roboty nocne nie postępowały szybko. Wrzask nieustanny zwierząt drapieżnych wyjących naokoło, przerywany niekiedy grzmotliwym rykiem zapowiadającym obecność straszliwego lwa, mięszały i trwożyły uczonych; pracowali dokładnie, ale musieli niekiedy dwa i trzy razy jednę robotę powtarzać z powodu roztargnienia. Bo też potrzeba posiadać dziwnie krew zimną i panowanie nad sobą, żeby zdejmować kąty, celować lunetę i robić obliczenia przy podobnéj muzyce, zwłaszcza gdy w niewielkiéj odległości naokoło w cieniach nocnych przyświecają oczy rozżartych bestyj. Nie zbywało jednak ani na odwadze, ani na zimnéj krwi uczonemu ciału. Po kilku dniach przyzwyczaili się do nocnych serenad, odzyskali zupełnie pewność siebie, a prace ich w pośrodku mnóstwa dzikich zwierząt odbywały się
Strona:Juliusz Verne-Przygody trzech Rossyan i trzech Anglików w Południowej Afryce.djvu/088
Ta strona została przepisana.