nie zaniedbał wszakże zwyczajnych ostrożności i wyprawił kilku jezdnych na przejrzenie okolicy; po obu stronach obozu rozciągały się lasy, które zbadać należało. Wprawdzie od polowania na oryxy nie dostrzeżono nigdzie śladu Makololów i zdawało się; że zaprzestali szpiegowania karawany; niemniéj jednak niedowierzający Bushman chciał być przygotowanym na wszystko.
Tymczasem astronomowie zajmowali się zdejmowaniem pomiaru. Trójkąt ten, według obserwacyi Williama, sięgał prawie dwudziestego równoleżnika, który miał właśnie stanowić koniec łuku południkowego, jaki mierzono w téj części Afryki; jeszcze kilka obserwacyj po drugiéj stronie jeziora zrobić należało, aby otrzymać ósmy i ostatni wycinek. Następnie trzeba jeszcze było pomierzyć na gruncie nową podstawę, sprawdzić za jéj pomocą dotychczasowe obliczenia, a dzieło będzie skończone. Łatwo wystawić sobie radość uczonych na myśl o tak blizkiém ukończeniu ważnéj pracy.
Lecz czego w czasie tym dokonała druga połowa wyprawy? Pięć miesięcy, jak członkowie komisyi międzynarodowéj rozłączyli się — gdzież znajdowali się tamci w téj chwili, co porabiali Maciej Strux, Mikołaj Polander i Michał Zorn? Czy doznawali takichże trudów jak Anglicy? czy cierpieli również brak wody pośród zabijającego skwaru? Czy okolica przez nich przebywana, a leżąca na drodze szlaku Livingstona, również była jałową? Być może, że znajdowali się w lepszem położeniu, gdyż poza Kolobengiem na drodze téj leżały liczne osady Beszuanów, gdzie karawana ich mogła zaopatrzyć się w żywność; z drugiéj jednak strony należało się obawiać, iż w okolicy gęściéj zamieszkałéj można było łatwo napotkać łupieżne bandy, a szczupły oddział Struxa był narażony na ich napady. Ponieważ Makololowie przestali ścigać wyprawę angielską, być może, że zamierzyli uderzyć na orszak Struxa.
Pułkownik Everest, wiecznie zajęty, nie miał czasu o tém rozmyślać, ale John Murray często z Williamem rozprawiał o losie dawnych kolegów. Czy téż ujrzą ich jeszcze kiedy? czy dokonali swego zadania? czy otrzymali ten sam rezultat swych ob-
Strona:Juliusz Verne-Przygody trzech Rossyan i trzech Anglików w Południowej Afryce.djvu/172
Ta strona została przepisana.