Strona:Juliusz Verne-Przygody trzech Rossyan i trzech Anglików w Południowej Afryce.djvu/184

Ta strona została przepisana.

Po za jeziorem ciągnie się kraina lekko falista, przepysznie urozmaicona lasami i gaikami. Mnóstwo rzék, rzéczek i strumieni niesie ztąd wody hołdownicze królowéj rzék tutejszych Zambezie, zwanéj przez krajowców Lyambią. Obraz ten piękny zamyka łańcuch wysokich wzgórz, w odległości 80 mil od jeziora.
Urocza ta kraina jest jakoby oazą, rzuconą w pustynie Afryki południowéj. Gęsta sieć wód żywych przyodziewa ją zieloną szatą żyzności; Zambeza to sprawia urodzajność ziemi. Potężna ta wodna arterya jest tém dla podzwrotnikowéj Afryki, czém Dunaj dla Europy, a Maranion dla Ameryki południowéj.
Skorcew, panujący nad piękną tą krainą, ma, jak już powiedzieliśmy, nagły spadek ku brzegom jeziora, jednakże nie tak stromy, ażeby zręczni marynarze nie mogli schodzić na dół i wspinać się na górę. Za ich pomocą utrzymano związek z szalupą i dostawano wodę. Europejczycy mogli więc bronić się w forteczce tak długo, dokądby im starczyło żywności. Co jednak dziwiło wszystkich, to pytanie, zkąd na szczycie Skorcewu wzięła się opuszczona forteczka. Zapytany Mokum mógł jedynie kwestyę tę objaśnić, gdyż towarzyszył Livingstonowi w jego podróżach.
W okolice jeziora Ngami zapuszczali się często handlarze hebanu i kości słoniowéj; ostatniéj dostarczają słonie, ale hebanem nie zowią tu znanego drzewa, lecz czarnych niewolników, którymi frymarczą handlarze. W krainach przerżniętych Zambezą, roją się jeszcze ci nikczemni spekulanci, podniecając drobnych królików afrykańskich do nieustannych wojen, napadów i rabunków, mających na celu jedynie chwytanie i sprzedawanie nieszczęsnych jeńców. Otóż właśnie południowym brzegiem jeziora ciągnęli zwykle drapieżni spekulanci ze swym czarnym towarem. Skorcew niezbyt jeszcze dawno służył im za stacyą, w któréj spoczywali przed zapuszczeniem się w dół Zambezy. Ufortyfikowali oni szczyt góry, dla zabezpieczenia zakupionych niewolników i siebie, przed napadem tutejszych łupieżczych plemion. Zdarzało się to bowiem, że nieraz nietylko towar, ale nawet i własne tracili życie.