kiwania, całe ich życie skupiło się na tém maleńkiém szkiełku lunety, przez które zbawcze światło zabłysnąć miało. Przez cały tedy dzień błądzili w milczeniu po stokach góry, zatopieni w jednéj tylko myśli. Zaprawdę, ani dotychczasowe trudy, nieznośne upały, dzikie zwierzęta, ni pragnienie i głód nie dokuczały im tyle, ile ta chwila niecierpliwego oczekiwania.
W dniu tym spożyto resztę mrówkojada. Kto się dostatecznie nie nasycił, szedł do mrowiska, dopełniać obiadu termitami.
Nakoniec zapadła noc ciemna, bezksiężycowa, cicha, wyborna do obserwacyi; światło jednak nie ukazało się na Volquiri. Już zorze zarumieniły niebo na wschodzie, już zabłysły piérwsze promienie słońca, a jeszcze astronomowie stali przy lunecie z wytężonym wzrokiem — pułkownik i Strux, niezmordowanie wytrwali. Nakoniec słońce zajaśniało w całym blasku, dalsza obserwacya stała się niemożebną.
Ze strony dzikich najmniejsza nie zachodziła obawa. Mokololowie postanowili głodem zmusić załogę do poddania. W istocie łatwo to mogło nastąpić; przez cały następny dzień głód zadawał męczarnie załodze uwięzionéj na Skorcewie, a nieszczęsni Europejczykowie starali się go ukoić żuciem korzeni mieczyka, rosnącego obficie na stokach góry.
Więźnie, alboż nimi nie byli? nie — dopóki szalupa parowa mogła ich przewieźć na drugi brzeg jeziora, w okolice żyzne, gdzieby im nie zabrakło ani zwierzyny, ani soczystych owoców, ani dziko rosnących warzyw. Nieraz myślano o tém, ażeby wyprawić Mokuma na brzeg północny jeziora, iżby tam zapolował i żywności dostarczył; lecz cóżby się stało, gdyby Mokololowie dostrzegli ten ruch, lub gdyby na przeciwnym brzegu strzelec dostał się w ręce koczowniczych rabusiów? Straconoby łódź, a z nią ostatni środek ratunku. Odrzucono więc ten projekt. Postanowili ocalić się, lub umrzéć razem. O opuszczeniu Skorcewa przed dokonaniem pomiaru południka nawet mowy nie było: należało czekać aż do zniknięcia ostatecznéj nadziei. Wreszcie szło o cierliwość, a tę mieli.
Strona:Juliusz Verne-Przygody trzech Rossyan i trzech Anglików w Południowej Afryce.djvu/200
Ta strona została przepisana.