czne konstelacje, jakie niebo piękne; mam właśnie sprawdzić paralaxę gwiazdy ☉ krzyża południowego, będziemy ją razem zdejmować; nie rozpocznę téj pracy bez ciebie.
— A więc słowo?
— Słowo! Ale ty mi znowu pokażesz twoje mgławicę, o któréj czytałem wyborny twój artykuł zeszłego roku.
Poczciwi chłopcy rozporządzali gwiazdami, jakby swoją własnością. Czyjążeby jednak one były, jeżeli nie pracowitych uczonych, którzy poświęcają całe życie badaniu tych niezgłębionych przestrzeni?
— Do spełnienia jednak naszych życzeń — mówił Wiliam — trzeba przede wszystkiém zakończenia wojny; zdaje mi się, że zgoda między państwami prędzéj nastąpi, aniżeli zawarcie szczerego pokoju między Everestem a Struxem.
— Nie wierzysz więc w szczérość ich pojednania, po tylu wspólnie przebytych pracach i niebezpieczeństwach? — zapytał Zorn.
— Nie przysiągłbym za nią, mój kochany; niczém współzawodnictwo narodów wobec współzawodnictwa uczonych, i to jeszcze ciężko uczonych ludzi.
— Ponieważ jednak my nie dostąpiliśmy jeszcze tego stopnia uczoności, możemy więc pozostać szczérymi przyjaciółmi.
— Zostaniemy i będziemy się kochać zawsze — odrzekł William, ściskając serdecznie przyjaciela.
W jedénaście dni po stoczeniu walki z pawianami, wyprawa dosięgła płaszczyzny rozciągającéj się na kilka mil kwadratowych, a leżącéj w pobliżu wodospadów Zambezy. Grunt nadawał się wybornie do zamierzonéj operacyi. W pobliżu znajdowała się wioska, z kilkunastu zaledwie chat złożona, zamieszkała przez plemię łagodne i spokojne. Przyjęło ono bardzo gościnnie Europejczyków, co było dla nich wielkiém szczęściem, gdyż pozbawieni wozów, namiotów, bagaży, z trudnością mogliby się tutaj urządzić na dłuższy pobyt. Pomiar podstawy wymagał conajmniéj miesiąca czasu, a koczowanie pod gołém niebem, choćby nawet
Strona:Juliusz Verne-Przygody trzech Rossyan i trzech Anglików w Południowej Afryce.djvu/224
Ta strona została przepisana.