Strona:Juliusz Verne-Przygody trzech Rossyan i trzech Anglików w Południowej Afryce.djvu/225

Ta strona została przepisana.

pod konarami drzew, lub w szałasach gałęzi, przedstawiało bardzo smutną perspektywę.
Komisya więc naukowa zakwaterowała się w chatach krajowców, wyprzątniętych na ich przyjęcie; uczeni umieli bardzo dobrze przestawać na małém i byli bardzo zadowoleni. Chodziło jeszcze o jednę rzecz, o sprawdzenie poprzednich pomiarów, to jest o zmierzenie jednego boku ostatniego trójkąta z jak największą ścisłością, które jedynie otrzymać była można przez pomierzenie nowéj podstawy na gruncie. W saméj rzeczy, po obliczeniu, bok ten miał już matematycznie oznaczoną wartość; im więc bardziéj zbliżałaby się wartość ta do wartości otrzymanéj z pomierzenia sztabkami platynowemi na gruncie, tém możnaby za doskonalszy uważać pomiar południka.
Astronomowie zajęli się pomiarem bezpośrednim; ustawiono jak poprzednio podstawki, pokładziono na nich drewniane listwy, a sztabki platynowe na tym doskonałym poziomie; mierzący zachowywali przytém drobiazgową ostrożność, jak przy piérwszym pomiarze, z uwzględnieniem wszelkich wpływów atmosferycznych, zmian termometru, staraniem się o jak najdoskonalszy poziom; słowem, przy ostatnim pomiarze nie zaniedbali niczego, aby jak najsumienniéj dokonać pracy, mającéj o całém przedsięwzięciu rozstrzygnąć.
Pięć tygodni praca ta zajęła i dopiéro w dniu 10-go maja, ukończono ją. Otrzymane rezultaty zapisywali Polander i Emery.
Im bardziéj zbliżał się pomiar do końca, tém większa niespokojność ogarniała członków komisyi. Jakżeż sowicie byliby wynagrodzeni za swoje trudy, gdyby sprawdzenie okazało, że dotychczasowe prace ich były dokładne i że wywiązali się dobrze z trudnego zadania.
Po otrzymaniu długości pomiaru i zredukowaniu go do poziomu morza i do ciepłoty +16° termometru stustopniowego, Mikołaj Polander i William Emery przedstawili komisyi następujące cyfry: