Szybkim ruchem odskakuje w bok przed ziejącą paszczą zwierzęcia, wyrywa kołdrę, w której tenże zatopił swe kły, i zatrzaskuje drzwiczki do skrzyni, zamykając w niej psa dotkniętego najstraszniejszą z chorób, a rozbijającego się tam w szalonej niemocy.
Wzruszenie to wszakże i ten ruch gwałtowny, wyczerpuje resztkę sił Artura, tak, że pada na ziemię z głuchym łoskotem bezwładnego ciała. Chwila jeszcze, a ostatnia iskierka jego życia byłaby bezpowrotnie zagasła, gdyby August nie był nadszedł wreszcie i udzielił koniecznej pomocy.
Butelka ze świeżą wodą przyłożona do ust zemdlonego, wypróżniła się niebawem, a ten nektar najlepszy ze wszystkich, pokrzepił go do tego stopnia, iż w parę godzin potem mógł wysłuchać przy blasku ukrytej latarki, opowiadania przyjaciela o wypadkach, zaszłych na okręcie od chwili opuszczenia portu.
Zaraz więc po wypłynięciu na pełne morze, powstają wśród załogi składającej się z 36 ludzi, niezadowolenia i bunty, co uniemożliwia Augustowi zejście do kryjówki Artura. Czwartego dnia żeglugi, pod przywództwem kucharza, niespokojnego Murzyna, przychodzi do krwawych walk, w których ginie większa część stronników kapitana — on sam zaś wraz z czterema najzaufańszymi sobie ludźmi, rzucony jest do łodzi i w okolicy wysp Bermudów zostawiony na łasce fal.
Po takiem usunięciu starego Bertola, objął na okręcie dowództwo pierwszy oficer, człowiek chciwy i dzikich instynktów, który zamierza oddać się rozbójnictwu morskiemu.
August zawdzięcza jedynie zachowanie życia opiece powroźnika okrętowego, który pochodził z indyjskiego plemienia Upsarakas, i nazywał się Dick Peters. Jednakże z rozkazu kapitana okuty został w kajdany i zamknięty w kajucie, stając się na dłuższy czas zupełnie obezwładnionym. Nieustannie wszakże dręczony myślą o losie Artura, uwolnił się wreszcie
Strona:Juliusz Verne-Sfinks lodowy.djvu/062
Ta strona została skorygowana.
— 48 —