wyspy Tsalal, na której przecie, jak wiemy, Wiliam Guy i jego towarzysze żyli przez ten sam przeciąg czasu?...
— Przypuszczenie to w każdym razie jest bardzo wątpliwe — odpowiedział kapitan.
— A jednak, gdy już jesteśmy na drodze przypuszczeń, dla czegoż nie mamy przyjąć, że wasi ziomkowie opuściwszy Tsalal, uniesieni tym samym prądem, tam się połączyli nawet z Prymem?
Prawdopodobnie wzgląd prostej grzeczności wstrzymał Len Guy’a od dalszej w tym kierunku dysputy, wolał też zwrócić rozmowę na pierwotny temat i rzekł po chwili milczenia:
— Zanim jednak udałbym się w kierunku wskazanym mi przez Petersa, wolałem wpierw poznać lądy bliższe wyspy Tsalal; mam na myśli właśnie ów archipelag, który rozkłada się w zachodniej stronie.
— Najsłuszniej w świecie czynisz tak, kapitanie, bo być może, iż znajdziemy tam ważne dla nas wskazówki, zwłaszcza odnośne do czasu, w jakiem miało miejsce trzęsienie ziemi.
— Że jest to wypadek niedawny, o tem nie wątpię; inaczej bowiem Waterson nie mógłby zostawić ich wszystkich tutaj jeszcze, przed siedmiu zaledwie miesiącami — odpowiedział z przekonaniem Len Guy.
— A Prym też mówi o tamtych wyspach, podając nawet ich liczbę — wtrącił Jem West.
— Liczba ich dochodzić ma ośmiu — objaśniłem — zgodnie z tem co Prym mógł zrozumieć ze znaków, jakie dawał w odpowiedzi ów Nu-Nu, którego zabrali jako jeńca do łodzi. Od niego też dowiedzieli się, że cały archipelag rządzonym jest przez jedną osobę, coś w rodzaju samowładnego monarchy, rezydującego na najmniejszym z tych lądów.
— Że jednak możliwem jest, iż trzęsienie ziemi nie dosięgło aż do nich, i że przeto mogą być zamieszkane, nie od-
Strona:Juliusz Verne-Sfinks lodowy.djvu/221
Ta strona została skorygowana.
— 195 —