Strona:Juliusz Verne-Sfinks lodowy.djvu/294

Ta strona została skorygowana.
— 262 —

troski. Aż nagle przebudziło nas znowu gwałtowne wstrząśnienie.
Czyżby lodowiec miał powtórnego wywinąć koziołka — pomyślałem, zrywając się z przerażeniem na równe nogi.
W jednej sekundzie byliśmy wszyscy przed namiotami — i przy jasności nieustającego dnia podbiegunowego, przekonaliśmy się, iż w skutek potrącenia przez inną płynącą górę lodową, nasza, jak się wyraził bosman, podniosła kotwicę, i ruszyła z miejsca w kierunku południowym.