Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed.Seyfarth i Czajkowski) T.3.djvu/035

Ta strona została uwierzytelniona.

noża, którego nie mógł uniknąć, skaleczyło Ayrtona w ramię.
Ayrton widział, że nie mógł już teraz wykonać swojego przedsięwzięcia. Bob Harvey zamknął napowrót drzwi od prochowni, a na średnim pomoście zrobił się ruch, świadczący o powszechnem ocknięciu się zbójców. Ayrton musiał zachować swe życie, by módz walczyć później przy boku Cyrusa Smitha. Pozostawała mu więc tylko ucieczka!
Lecz czy podobną była jeszcze ucieczka? W każdym razie była ona wątpliwą, lecz Ayrton postanowił próbować wszystkiego, aby tylko powrócić do swych towarzyszy.
Pozostawały mu jeszcze cztery strzały. Dwa już wypalił, jeden z nich skierował był na Boba Harvey’a, lecz albo go wcale nie trafił, albo tylko lekko; teraz Ayrton, korzystając z chwilowego cofnięcia się nieprzyjaciół, wskoczył na drabinkę w luce, chcąc dostać się na pokład okrętu. Przechodząc koło latarni, stłukł ją uderzeniem kolby, przez to powstała zupełna ciemność, która mu dopomagała do ucieczki.
W tej chwili dwóch czy trzech korsarzy, pobudzonych hałasem, złaziło po drabince na dół. Piąty strzał dany z rewolwera przez Ayrtona strącił jednego z nich z drabinki, a reszta rozpierzchła się, nie pojmując wcale co się dzieje. Ayrton w dwóch susach stanął na pokładzie okrętu, a w trzy sekundy później, wypaliwszy ostatni strzał w łeb zbójowi, który go chwycił