szył w ślad za Pencroffem, Nabem i Harbertem na wybrzeża.
Z całego okrętu nie widać było teraz nic zgoła, nawet masztów. Podrzucony w górę przez ową trąbę wodną, położył się następnie na bok i w tej pozycji zatonął, zapewne w skutek dziury, jaka w nim powstała. Lecz ponieważ w tem miejscu kanał nie więcej jak dwadzieścia stóp był głęboki, nie podlegało zatem wątpliwości, że szkielet zatopionego okrętu w czasie odpływu wynurzy się znowu z pod wody.
Na powierzchni morza pływały rozmaite przedmioty pochodzące z rozbitego statku. Między innemi całe stosy masztów i rejów zapasowych, klatki z żywym jeszcze drobiem, skrzynie i beczułki, które powoli wydobywszy się z pomiędzy ścian zatopionego okrętu, wypływały na wierzch; nie widać było jednak żadnych szczątków samego okrętu, ani belek z pokładu, ani dylów z pudła okrętowego — co stawiało w świetle zagadkowem to nagłe zatopienie Speedy’ego.
Niebawem jednak oba maszty, złamane kilka stóp ponad pokładem, zgruchotawszy podpory i porwawszy drabinki sznurowe, wypłynęły na wierzch wody, wraz z żaglami, z których jedne były rozpostarte a inne zwinięte. Nie trzeba było jednak dać unieść odpływowi te wszystkie skarby, to też Ayrton z Pencroffem wskoczyli natychmiast do czółenka, by wyłowić te przedmioty i wyciągnąć je bądź to na brzeg wyspy, bądź na brzeg wysepki.
W chwili jednak, gdy wsiadali do czółna,
Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed.Seyfarth i Czajkowski) T.3.djvu/057
Ta strona została uwierzytelniona.