Po tem wszystkiem, gdy już z całego okrętu pozostał tylko bezużyteczny szkielet, nadeszła burza i zniszczyła go do reszty. Cyrus Smith miał zamiar wysadzić go w powietrze, by potem szczątki z niego pozbierać na brzeg, lecz silny wicher północno-wschodni i morze wburzone oszczędziły mu trudu i prochu.
W samej rzeczy, w nocy z 23 na 24 października, szkielet okrętu został zupełnie zgruchotany, a część jego szczątków wyrzuciła woda na brzeg.
Co się tyczy papierów i dokumentów okrętowych, rozumie się, że pomimo najstaranniejszego przetrząśnienia wszystkich szaf i schowków w kajucie oficerskiej, ani śladu ich nie znalazł nigdzie Cyrus Smith. Korsarze zniszczyli niezawodnie wszystko, co się odnosiło do kapitana lub właściciela Speedy’ego, a ponieważ na tylnej tablicy statku nie było wypisanej nazwy portu, do którego należał, nie było więc najmniejszego znaku, po którymby można było wnioskować o jego narodowości. Mimo to Pencroff i Ayrton z kształtu, jaki posiadał przód okrętu, sądzili, że pochodził z warsztatów angielskich.
W ośm dni po katastrofie, czyli raczej po szczęśliwem chociaż zagadkowem zdarzeniu, któremu osada zawdzięczała swe ocalenie, nie było już widać ani znaku z okrętu, nawet przy najniższym stanie wody. Szczątki jego rozpierzchły się na wszystkie strony a Pałac Granitowy wzbogacił się tem wszystkiem prawie, co statek zawierał.
Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed.Seyfarth i Czajkowski) T.3.djvu/070
Ta strona została uwierzytelniona.