Tymczasem jednak tajemnicza przyczyna jego zagłady, nie byłaby się była zapewne nigdy wyjaśniła, gdyby dnia 30 listopada, Nab, wałęsając się po wybrzeżu, nie był znalazł przypadkiem kawałka żelaznej rurki, na której widoczne były ślady eksplozji. Rurka ta była pokrzywioną i poszarpaną jak gdyby przez jaką masę eksplodującą.
Nab przyniósł ten kawałek żelaza swemu panu, który wraz z towarzyszami swoimi zajęty był właśnie jakąś robotą w „dymnikach.“
Cyrus Smith przypatrzył się uważnie rurce, poczem zwracając się do Pencroffa, rzekł:
— Więc ty, mój przyjacielu, zawsze jeszcze obstajesz przy tem, że Speedy nie zatonął wskutek rozbicia?
— Tak jest, panie Cyrusie, odparł marynarz. Pan wiesz tak dobrze jak ja, że nie ma żadnych skał w całym kanale.
— A cóż, jeżeli rozbił się o ten kawałek żelaza? zapytał inżynier pokazując złamaną rurkę.
— Co, o ten kawałek świstawki? zawołał Pencroff tonem zupełnego niedowierzania.
— Przyjaciele, rzekł na to Cyrus Smith, czy przypominacie sobie, że okręt, zanim zatonął, podrzucony został w górę przez rodzaj trąby wodnej?
— Tak jest, panie Cyrusie! odparł Harbert.
— Dobrze, a chcecie wiedzieć teraz, skąd powstała owa trąba? Oto z tego, rzekł inżynier wskazując na rurkę.
Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed.Seyfarth i Czajkowski) T.3.djvu/071
Ta strona została uwierzytelniona.