Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed.Seyfarth i Czajkowski) T.3.djvu/074

Ta strona została uwierzytelniona.

oprócz tego, jakim sposobem torpilla znalazła się pod wodami kanału.
— Moi przyjaciele, — zaczął tedy na nowo po chwili Cyrus Smith, nie możemy już dłużej wątpić o obecności jakiejś istoty tajemniczej, jakiegoś nam może podobnego rozbitka, opuszczonego przez swoich na tej wyspie. A mówię to dla tego, ażeby Ayrtona wtajemniczyć w te wszystkie dziwy, które nam się zdarzyły od dwóch lat. Kto jest tym dobroczynnym nieznajomym, którego zbawiennej pomocy doznaliśmy w tylu okolicznościach — tego wyobrazić sobie nie mogę. Co go skłania do takiego postępowania, do ukrywania się po tylu oddanych nam przysługach? I to rzecz dla mnie nie do pojęcia. Nie mniej jednak, przysługi owe są rzeczywiste i należą do rzędu tych, które mógł oddać tylko człowiek rozporządzający cudowną prawie władzą. Ayrton zawdzięcza mu tyle co i my, jeżeli bowiem tym, który mnie wydobył z fal po spadnięciu balonu, był tajemniczy nieznajomy, to widocznie także on a nie kto inny napisał ów dokument, puścił butelkę ową na wody kanału i tym sposobem zapoznał nas z położeniem naszego towarzysza. Dodam i to, że skrzynię ową, tak wybornie zaopatrzoną we wszystko czego nam brakowało, — on to musiał spławić i wyrzucić na ląd przy przylądku Rozbitków, — że ów ogień umieszczony na wyżynach wyspy, dzięki któremu zdołaliście dobić do niej — zapalony był jego ręką, — że ziarnko śrótu znalezione w ciele pekarysa pochodziło z jego broni, — że