cztery armaty były w jak najlepszym stanie. Od czasu wydobycia ich z wody marynarz poświęcił się sumiennemu ich odczyszczeniu. Ileż godzin strawił na wycieraniu ich, wysmarowaniu tłuszczem, rozebraniu i opatrzeniu całego mechanizmu, zatyczki, zamka, śruby. I obecnie działka te miały tak lśniącą powierzchowność, jak gdyby znajdowały się na pokładzie fregaty należącej do marynarki Stanów Zjednoczonych.
Tegoż samego więc dnia, w obecności całego składu osady, z Jowem i Topem włącznie, sprobowano kolejno wszystkich czterech armatek. Nabito je bawełną strzelniczą, biorąc w rachubę jej siłę wybuchu, która jak to już wspomnieliśmy, jest cztery razy większą od siły zwyczajnego prochu. Pocisk przeznaczony do próby był walcowato-stożkowy.
Pencroff trzymając w ręku sznur komunikujący z podpałką stał w pogotowiu do dania ognia.
Na znak dany przez Cyrusa Smitha zagrzmiał wystrzał, kula skierowana na morze, przeszła po nad wysepką i przepadła w falach w odległości, której zresztą ściśle nie podobna było ocenić.
Drugą armatę wycelowano do najdalszych skał przylądku Rozbitków, a kula z niej uderzywszy w ostry głaz, w odległości blisko trzech mil od Granitowego pałacu, roztrzaskała go na części.
Armatę tę Harbert wycelował i dał z niej ognia, to też dumny był z tej pierwszej a tak
Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed.Seyfarth i Czajkowski) T.3.djvu/081
Ta strona została uwierzytelniona.