z siłą dostateczną do wywołania podobnego skutku.
Harbert był niezmiernie blady i miał tak słabą pulsację, że Gedeon Spilett chwytał uderzenie tętna tylko w długich przestankach, jak gdyby życie lada chwila miało się zatrzymać. Jednocześnie zaś miało miejsce zupełne zawieszenie czynności zmysłów i inteligencji. Symptomaty te były wielkiej wagi.
Obnażono pierś Harberta i po starciu krwi za pomocą chustek obmyto ją zimną wodą.
Wówczas pokazała się rana. Był to otwór owalny pomiędzy trzeciem a czwartem żebrem. Tam kula ugodziła Harberta.
Cyrus Smith i Gedeon Spilett przewrócili na drugi bok biednego chłopca, z którego piersi wydarł się przytem tak słaby jęk, iż sądzić można było, że to ostatnie westchnienie.
Druga rana podobna poprzedniej broczyła się na plecach Harberta, a gdy jej dotknięto, kula wysunęła się z niej natychmiast i stoczyła.
— Dzięki Bogu! — zawołał korespondent — kula nie pozostała w ciele, nie potrzeba więc jej będzie wydobywać.
— Ale serce? — spytał Cyrus Smith.
— Ani tknięte, inaczej Harbert byłby nie żywy.
— Nie żywy! — zawołał Pencroff z rodzajem ryku.
Usłyszał tylko ostatnie słowa korespondenta.
— Nie, Pencroffie, nie! — zawołał Cyrus
Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed.Seyfarth i Czajkowski) T.3.djvu/104
Ta strona została uwierzytelniona.