Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed.Seyfarth i Czajkowski) T.3.djvu/105

Ta strona została uwierzytelniona.

Smith. — On żyje! Tętna biją wciąż jeszcze. Wydał nawet jęk przed chwilą. Ale błagam cię w interesie twojego dziecka, uspokój się. Potrzeba nam całego zapasu zimnej krwi. Nie wytrącaj nas z równowagi, mój przyjacielu.
Pencroff zamilkł — ale nagle pod wpływem gwałtownej reakcji grube łzy zalały twarz jego.
Tymczasem Gedeon Spilett usiłował skupić swoje wspomnienia i zdobyć się na jakąś metodę. Wedle tego co widział, zdawało mu się niewątpliwem, iż kula wpadła z przodu, a wyszła z tyłu. Ale jakież spustoszenia zrobiła przechodząc? Jakie organy główne były dotknięte? Oto pytania, na które chirurgowi z zawodu trudno byłoby odpowiedzieć w tej chwili, a cóż dopiero korespondentowi.
To jednakże wiedział dobrze, że należało zapobiedz ścieśnieniu się części zranionych, a następnie zwalczyć zapalenie miejscowe i gorączkę, niewątpliwy wynik tej rany, kto wie, może śmiertelnej. Ale jakich środków uspokajających, jakich przeciw zapalnych użyć? Jakim sposobem zapobiedz zapaleniu?
W każdym razie najważniejszą było rzeczą niezwłocznie opatrzyć te obiedwie rany. Nie wydawało się niezbędną Gedeonowi Spilettowi wywołać nowy upływ krwi, przez obmycie ran ciepłą wodą i ściśnięcie warg ich. Dotychczasowy bowiem upływ był bardzo obfity a strata i tak już aż nadto osłabiła Harberta.
Korespondent więc uznał za stosowne poprzestać na obmyciu obydwóch ran zimną wodą.