Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed.Seyfarth i Czajkowski) T.3.djvu/153

Ta strona została uwierzytelniona.

czął wstawać z łóżka w pierwszej połowie stycznia, z początku na godzinę, potem na dwie i trzy. Siły powracały mu prawie widomie, tak miał zdrową konstytucję. Skończyło mu się wtedy at 18, wzrostu był słusznego, przyobiecującego w nim mężczyznę wspaniałej i okazałej postawy. Od tej chwili powrót Harberta do zdrowia, przy zachowaniu jeszcze pewnych starań, w których na włos nie uchybił doktor Spilett, odbywał się już w sposób regularny.
Przy końcu miesiąca Harbert przebiegał już Wielką Terasę i wybrzeża. Kilka kąpieli morskich wziętych w towarzystwie Pencroffa i Naba, nadzwyczaj mu posłużyły, Cyrus Smith osądził tedy, że może już oznaczyć dzień odjazdu, i oznaczył go na 15go lutego. Noce bardzo jasne w tej porze roku będą sprzyjać zamierzonym poszukiwaniom na całej wyspie.
Wzięto się tedy do przygotowań niezbędnych przy takiej wyprawie, a miały one być nie małe, ponieważ osadnicy przysięgli sobie nie powrócić do Pałacu Granitowego aż po osiągnięciu swego podwójnego celu, to jest: z jednej strony po zniszczeniu korsarzy i odszukaniu Ayrtona, jeżeli jeszcze żył; z drugiej zaś po odkryciu tego, który wpływał tak stanowczo na losy osady.
Z wyspy Lincolna osadnicy znali doskonale całą jej część wschodnią od przylądka Szponu aż do przylądków Obu Szczęk, znali obszerne błota Tadornów, okolice jeziora Granta, lasy Jakamarowe objęte drogą do zagrody i Dziękczynną,