— Ah!... Zapiska!... zawołał Harbert, wskazując jakiś papier leżący na stole.
Na tym papierze stały następujące słowa, w języku angielskim:
„Idźcie w ślad za nowym drutem.“
— W drogę!... zawołał Cyrus Smith, pojąwszy że depeszę wysłano nie z zagrody, ale z tajemniczego schronienia, które drut dodatkowy, przyczepiony do dawnego, łączył bezpośrednio z Pałacem Granitowym.
Nab pochwycił za zapaloną latarnię i wszyscy opuścili zagrodę.
Burza właśnie rozhukała się z niezmierną gwałtownością; przerwa dzieląca błyskawicę od uderzenia piorunu zmniejszała się coraz widoczniej. Huragan miał zapanować wkrótce nad górą Franklina i całą wyspą. Przy świetle powtarzających się błyskawic widać było szczyt wulkanu dymiący całemi kłębami.
W całej tej części zagrody, która się roztaczała pomiędzy domem a ostrokołem nie było nigdzie śladu komunikacji telegraficznej. Ale, skoro wyszli za bramę, inżynier przybiegłszy prosto do pierwszego słupa, postrzegł przy świetle błyskawicy nowy drut ciągnący się od izolatora do ziemi...
— Oto jest! — zawołał.
Drut ten ciągnął się po ziemi, ale w całej długości swojej otoczony był substancją odosabniającą, jak telegraf podmorski, co zapewniało przejście prądowi. Kierunek jego zdał się dążyć
Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed.Seyfarth i Czajkowski) T.3.djvu/219
Ta strona została uwierzytelniona.