Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed.Seyfarth i Czajkowski) T.3.djvu/232

Ta strona została uwierzytelniona.

Nautilus? — rzekł z pół uśmiechem kapitan.
Nautilus.
— Wiesz-że pan jednak... wiesz-że, kim jestem?
— Wiem także...
— A jednak od trzydziestu lat już nie mam najmniejszego stosunku ze światem zamieszkałym; trzydzieści lat już jak żyję w głębokościach morza, jedynem miejscu, kędy niepodległość znalazłem! Któż więc mógł zdradzić moją tajemnicę?
— Człowiek który nie przyjął nigdy na siebie w obec pana, kapitanie Nemo, żadnych zobowiązań pod tym względem, a więc nie ulegający oskarżeniu o zdradę.
— Więc to ów Francuz, którego przypadek rzucił na mój pokład, szesnaście lat temu?
— Tak, to on.
— A zatem on i jego towarzysze nie zginęli w Maëlstromie, w który Nautilus się dostał.
— Nie zginęli — i pojawiło się pod tytułem „Dwadzieścia tysięcy mil pod morzem“ dzieło zawierające historję pańską.
— Historję moją z kilku miesięcy tylko, panie — odrzekł żywo kapitan.
— To prawda — rzekł Cyrus Smith — ale kilka miesięcy owego osobliwego życia wystarczyło, ażeby pana poznać.
— Jako wielkiego winowajcę, nieprawdaż? dokończył kapitan Nemo i po ustach jego prze-