jedyny naród, którego wszystkie oznaki przychylności stale odpychał: nienawidził Anglję i to tem mocniej, że nie w jednym punkcie musiał ją podziwiać.
Bo ten Indjanin streszczał w sobie wszystkie dzikie wstręty zwyciężonego do zwycięzcy. Najezdnik nie mógł znaleźć łaski u najechanego. Syn jednego z owych władców, których służebnictwo Zjednoczone królestwa tytułem tylko ozdobiły; książę wychowany w pojęciach rewindykacji i pomsty, żywiący niezgasłą miłość dla swego poetycznego kraju w angielskich kajdanach, nie chciał nigdy stąpić nogą na ową ziemię dlań przeklętą, której Indje zawdzięczały niewolę.
Książę Dakkar stał się artystą, na którego cuda sztuki wywierały szlachetne wrażenie; uczonym któremu nic z najwyższych sfer wiedzy obcem nie było; mężem stanu, wyrobionym wśród europejskich dworów. W oczach wszystkich, którzy go obserwowali niedokładnie, uchodził może za jednego z owych kosmopolitów ciekawych nowości, a lekceważących pracę, za jednego z owych przebogatych podróżników, z umysłem dumnym i platonicznym, którzy przebiegają bezustanku świat cały, nie należąc właściwie do żadnego kraju.
A jednakże nie był niczem podobnem. Ten artysta, ten uczony, ten człowiek pozostał Indjaninem w sercu, Indjaninem przez żądzę pomsty, Indjaninem przez nadzieję wiernie karmioną, iż zdoła kiedyś upomnieć się o prawa swego kraju,
Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed.Seyfarth i Czajkowski) T.3.djvu/235
Ta strona została uwierzytelniona.