wie wyrzuceni na wybrzeże, znaleźli ratunek u rybaków z wysp Loffoden, i że profesor za powrotem do Francji ogłosił dzieło, w którym siedem miesięcy owej osobliwej i awanturniczej żeglugi Nautilusa opowiedziane było i wydane ciekawości publicznej.
Długi czas jeszcze kapitan Nemo, żył w podobny sposób, włócząc się po morzach. Powoli jednak towarzysze jego powymierali i poszli spocząć na swoich koralowych cmentarzach, na dnie Spokojnego Oceanu. Nautilus stawał coraz bardziej pustką i wreszcie kapitan Nemo pozostał sam ze wszystkich, którzy się wraz z nim schronili w głębokościach Oceanu.
Kapitan Nemo miał wówczas lat sześćdziesiąt. Znalazłszy się samotnym, zdołał doprowadzić swego Nautilusa do jednego z portów podmorskich, w których się niegdyś na czas pewien zatrzymywał.
Jeden z takich portów wyżłobiony był pod wyspą Lincolna i on to właśnie udzielał obecnie Nautilusowi schronienia.
Od sześciu lat kapitan znajdował się już tutaj, nie żeglując więcej, ale oczekując śmierci, to jest chwili połączenia się z towarzyszami, gdy przypadek zrobił go świadkiem spadnięcia balonu unoszącego jeńców Południa. Ubrany w przyrząd do nurkowania, kapitan przechadzał się pod wodą, w odległości kilku węzłów od wybrzeża wyspy, właśnie w chwili, gdy inżynier wpadł w morze. Szlachetny poryw popchnął kapitana — i ocalił życie Cyrusowi Smithowi.
Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed.Seyfarth i Czajkowski) T.3.djvu/240
Ta strona została uwierzytelniona.