Ta strona została uwierzytelniona.
Harbert zbliżył się do kapitana. Przykląkł, ujął go za rękę i pocałował.
Łza się stoczyła z oczu umierającego:
— Błogosławię ci, dziecię moje! — wyrzekł.
Harbert zbliżył się do kapitana. Przykląkł, ujął go za rękę i pocałował.
Łza się stoczyła z oczu umierającego:
— Błogosławię ci, dziecię moje! — wyrzekł.