Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed.Seyfarth i Czajkowski) T.3.djvu/273

Ta strona została uwierzytelniona.

czące się często w przestworzu, składały się widocznie z substancyj somorodnych. Jawnem było że nie samym tylko dymom wulkanu zawdzięczały swój ciężar i nieprzezroczystość. Pył szczątków mineralnych jak np. puzzolana w proszku i szarawe popioły, tak delikatne jak najsubtelniejsza mączka, wisiały zawieszone w pośród grubych zwojów tych chmurzysk. Popioły te mają taką trwałość, że widziano je nieraz utrzymujące się w powietrzu całemi miesiącami. Po wybuchu z r. 1783 w Islandji, przez więcej niż rok powietrze było w ten sposób przeciążone pyłami wulkanicznemi, przez które zaledwie przebić się mogły promienie słońca.
Najczęściej jednak takie materje sproszkowane opadają na dół i tu właśnie zaszło coś podobnego. Cyrus Smith i Ayrton zaledwie przybyli do zagrody, gdy rodzaj czarniawego brzegu, podobnego do lekkiego myśliwskiego prochu, spadł nagle i zmienił w mgnieniu oka powierzchowność otaczającego ich gruntu. Drzewa, łąki wszystko znikło pod pokładem mającym grubości wiele cali. Na szczęście jednak wiatr pociągał od północo-wschodu i największa część chmury poszła rozsypać się nad morzem.
— Oto czas osobliwy, panie Smith — ozwał się Ayrton.
— I rzecz ważna — odrzekł inżynier. Ta puzzolana, te pumeksy sproszkowane, słowem ta cała kurzawa mineralna, wskazuje jak głęboki zamęt odbywa się w warstwach niższych wulkanu.