Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ XIX.
(Opowiadanie Cyrusa Smitha o dokonanej wycieczce. — Przyspieszają roboty około budowy okrętu. — Ostatnie odwidziny w zagrodzie. — Walka ognia z wodą. — Co jeszcze pozostaje na powierzchni wyspy. — Decydują się spuścić statek na morze. — Noc z 8. na 9. Marca.)
Nazajutrz rano, 8. Stycznia, po przepędzeniu całego dnia i nocy w zagrodzie, i opatrzywszy wszystko jak należało, Cyrus Smith i Ayrton powrócili do Granitowego Pałacu.
Natychmiast po przybyciu inżynier zgromadził towarzystwo całe i oznajmił im, że wyspie Lincolna zagraża niezmierne niebezpieczeństwo, którego zakląć żadna potęga ludzka nie zdoła.
— Moi przyjaciele — dodał głosem zdradzającym gwałtowne wzruszenie — wyspa Lincolna nie należy do takich, które trwać mają tak długo, jak sama kula ziemska. Skazaną jest ona później czy prędzej na zniszczenie, którego przyczyna gnieździ się w niej samej i od którego nic jej uratować nie może.
Osadnicy popatrzyli po sobie, a potem wszyscy zwrócili oczy na inżyniera. Nie mogli go zrozumieć.