Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed.Seyfarth i Czajkowski) T.3.djvu/283

Ta strona została uwierzytelniona.

która zamyka jej węzgłowie. A ściana popstrzona jest cała pęknięciami i szczelinami, przez które przedzierają się już gazy siarczane, wyrobione we wnętrzu wulkanu.
— Cóż więc z tego — spytał Pencroff, widocznie czyniąc potężne usiłowania, aby zrozumieć, czego dowodziło gwałtowne sfałdowanie czoła.
— Otóż rozpoznałem, że owe pęknięcia zwiększają się pod naciskiem wewnętrznym, że mur bazaltowy rozstępuje się powoli i że w mniej więcej krótkim czasie przedrą się przezeń wody morza, napełniające obecnie pieczarę.
— Brawo! — zawołał Pencroff, usiłując raz jeszcze wszystko w żart obrócić. — A więc morze zagasi wulkan, i już po całym ambarasie!
— O tak, i już po wszystkiem! — odrzekł Cyrus Smith. — W dniu, gdy morze przedrze się przez ową ścianę i wpadnie przez komin środkowy aż do wnętrzności wyspy, kędy kipią materje wybuchające — w dniu tym — Pencroffie, cała wyspa Lincolna pójdzie w powietrze, jakby poszła w powietrze Sycylja, gdyby Morze Śródziemne dostało się w głąb Etny!
Osadnicy nie odrzekli ani słowa na to tak silnie twierdzące zdanie inżyniera. Pojęli naraz, jakie im niebezpieczeństwo zagrażało.
A zaznaczyć należy, że Cyrus Smith nie przesadzał w tej mierze ani troszeczkę. Wielu już ludziom przychodziło do głowy, że kto wie, czyby nie można było pogasić wulkany, które wszystkie prawie wznoszą się na wybrzeżach