Wszystkie więc wysiłki osadników skoncentrowały się obecnie na dokończeniu pudła okrętu.
Tak doszli osadnicy do 3. marca i już mogli obliczyć, że spuszczenie okrętu nastąpi za jakie 12 dni.
Nadzieja więc powróciła do serc ich, nawiedzonych tyloma próbami w ciągu tego czwartego roku pobytu na wyspie Lincolna! Nawet Pencroff zdał się wychodzić nieco z ponurego milczenia, w jakie go pogrążyły ruina i zniszczenie ich siedliska. W danej chwili, co prawda, zajmował go tylko ten okręt, skupiający w sobie wszystkie ich nadzieje.
— Dokończymy go — mawiał do inżyniera — dokończymy panie Cyrusie, a czas już na to, bo dni mijają i wkrótce będziemy mieli już porównanie dnia z nocą. No!... jeżeli będzie potrzeba, to się zrobi przystanek przez całą zimę na wyspie Tabor! Ale wyspa Tabor po wyspie Lincolna!... Ach, dolaż moja! Czym mógł kiedy pomyśleć, że się czegoś podobnego doczekam!
— Spieszmy się! — odpowiadał mu zawsze na to i niezmiennie inżynier.
I robota paliła im się w rękach.
— Mój panie — zapytał Nab w kilka dni później — czy sądzisz, że gdyby kapitan Nemo żył jeszcze, zdarzyłoby się to wszystko?
— Niewątpliwie, Nabie — odrzekł inżynier.
— A ja, ja nie sądzę! — szepnął Pencroff do ucha Nabowi.
— Ani ja! — odrzekł najpoważniej Nab.
W pierwszym tygodniu marca góra Fran-
Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed.Seyfarth i Czajkowski) T.3.djvu/296
Ta strona została uwierzytelniona.