Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed. Seyfarth i Czajkowski) T.1.djvu/147

Ta strona została uwierzytelniona.

na horyzoncie powiększała jeszcze ciemność a wzrok daremnie usiłował odgadnąć, czyli w tem miejscu morze zlewało się z niebem.
Lecz nagle na jednym punkcie widnokręgu zabłysło mgliste światełko, które zniżało się zwolna, w miarę jak chmura wznosiła się ku zenitowi nieba.
Był to wąski sierp księżyca gasnącego na nowiu. Lecz blask jego wystarczał, ażeby oświetlić widnokrąg, wolny już w ówczas od chmur, i w tej chwili ujrzał inżynier drżący obraz jego odzwierciedlony w wodnej płaszczyźnie.
Cyrus Smith uchwycił dłoń Harberta i rzekł głosem poważnym.
— To wyspa!... W tej chwili sierp księżyca zapadł we fale oceanu.