Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed. Seyfarth i Czajkowski) T.1.djvu/155

Ta strona została uwierzytelniona.

niałych okazach roślinności właściwej strefom umiarkowanym, było to bardzo prawdopodobnem. Natomiast w stronie północnej wyspy nie było śladu wody płynącej; bagnista część wyspy w stronie północno-wschodniej posiadała może wodę stojącą, lecz na tem koniec; zresztą same wydmy, sam piasek, sucha jałowość żywo odbijająca od bujnej żyzności charakteryzującej większą część wyspy.
Wulkan nie zajmował środkowej części wyspy. Przeciwnie wznosił się w stronie północno-zachodniej i zdawał tworzyć granicę między obiema strefami. W stronie południowo-zachodniej i południowo-wschodniej pierwsze schody poprzecznych pasm góry ginęły wśród mas zieloności. Natomiast na północ można było przejrzeć okiem ich rozliczne rozgałęzienia, konające zwolna wśród piaszczystej równiny. Z tej to właśnie strony, w czasach wybuchów wulkanu, potoki lawy utorowały sobie były drogę, a szerokie pasmo zastygłych pokładów lawy, ciągnęło się aż do owej wąskiej paszczęki, które w północno-wschodniej stronie tworzyła zatokę.
Cyrus Smith i towarzysze jego stali tak blisko godzinę na szczycie góry. Przed ich oczyma rozstaczała się cała wyspa, niby plan wykonany w płaskorzeźbie ze swemi rozmaitemi kolorami, z których zielony oznaczał lasy, żółty piasek, a błękitny wodę. Ogarniali ją wzrokiem całą, i tylko ta ziemia ukryta pod zielonemi gąszczami, kotliny dolin cienistych i wnętrze cze-