Wysepkę, na którą najpierw wyrzuceni zostali, przezwali „wysepką wybawienia.“
Terasę rozpościerającą się na szczycie ściany granitowej, ponad „dymnikami,“ skąd był widok na dużą zatokę, ochrzcili mianem „wielkiej terasy.“
Wreszcie owe nieprzebyte masy lesiste pokrywające „półwysep węża,“ nazwano borem „Zachodniej Ręki.“
Na tem zakończono nomenklaturę widzialnych i znanych części wyspy, którą miano uzupełniać w miarę nowych odkryć.
Co się tyczy czterech kierunków astronomicznych, inżynier oznaczył takowe w przybliżeniu podług wysokości i położenia słońca, z czego się okazało, że „zatoka Stanów Zjednoczonych“ i „Wielka terasa“ leżały na wschodzie. Nazajutrz jednak spodziewał się Cyrus, stwierdziwszy wprzód punktualnie godzinę wschodu i zachodu słońca, a następnie zdjąwszy jego położenie w połowie czasu między wschodem a zachodem, oznaczyć dokładnie północną stronę wyspy, z powodu bowiem, że wyspa ta leżała na południowej półkuli świata, słońce w kulminacyjnym punkcie swego biegu, stało na północy, a nie na południu, jak to się na oko zwykło dziać w krajach położonych na półkuli północnej.
Wszystko było już ukończone i wyspiarze nasi mieli właśnie spuszczać się na dół z „góry Franklina“ i wracać do „dymników,“ gdy nagle zawołał Pencroff:
— Ależ to z nas roztrzepańce nie lada!
Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed. Seyfarth i Czajkowski) T.1.djvu/163
Ta strona została uwierzytelniona.