Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed. Seyfarth i Czajkowski) T.1.djvu/164

Ta strona została uwierzytelniona.

— A to czemu? — zapytał Gedeon Spilett który właśnie schował był swoje notatki, gotów do drogi.
— A wyspa? Jakto! wszak zapomnieliśmy ją ochrzcić!
Harbert zaproponował, ażeby przezwać ją nazwiskiem inżyniera, a reszta kolegów byłaby niezawodnie przyklasnęła temu wnioskowi, gdyby Cyrus Smith nie był się odezwał:
— Nazwijmy ją imieniem wielkiego naszego obywatela, który walczy właśnie w obronie jedności amerykańskiej! Nazwijmy ją wyspą Lincolna!
Trzy głośne „hurra!“ odpowiedziało na tę propozycję inżyniera.
Tego wieczora, zanim ułożyli się do snu, gwarzyli nowi osadnicy o swej oddalonej ojczyźnie. Rozmawiali o tej straszliwej wojnie, która ją zlała krwi potokami; wierzyli silnie, że Stany Południowe wkrótce zostaną pokonane, a sprawa Północy, sprawa święta i sprawiedliwa, odniesie tryumf, dzięki Grantowi i Lincolnowi!
Działo się to 30. marca 1865 roku i rozbitki nasi nie domyślali się wcale, że w sześć dni później, miała się spełnić w Waszyngtonie zbrodnia straszliwa i że w sam Wielki Piątek Abraham Lincoln miał zginąć od kuli dzikiego fanatyka....