około siedm mil obwodu, a dwieście pięćdziesiąt „akrów“ przestrzeni, ujętą była w ramy z drzew rozmaitego gatunku. Na wschodzie przez zasłonę zieleni, malowniczo tu i owdzie ubarwionej, połyskiwało zwierciadło morza. Na północy brzegi jeziora tworzyły lekko zaokrąglony łuk, silnie kontrastujący z ostremi linjami wewnętrznych krawędzi. Liczne gromady wodnego ptactwa zaludniały brzegi tego małego Ontario,[1] a owe „tysiąc wysp,“ któremi słynie amerykański jego imiennik, reprezentowane tu były przez skałę sterczące po nad powierzchnią wody, na kilkaset stóp od brzegu południowego. Na tej skale żyło w sąsiedzkiej zgodzie kilka familij zimorodków. Siedziały poważnie i nieruchomie na kamykach, czatując na podpływające ryby, nagle zrywały się z ostrym krzykiem, zanurzały się w wodę i po chwili wypływały na wierzch, unosząc w dziobach swą zdobycz.
Owdzie, po brzegach i na wysepce, rozsiadły się dumnie dzikie kaczory, pelikany, kruki wodne, czerwono-dzióby, filidony z języczkami jak pędzle i kilka wspaniałych „menurów“ z ogonami roztoczonemi w kształcie liry.
Woda jeziora była słodką, przezroczystą, trochę czarniawą i sądząc po gęstych bąblach, wypryskujących na wierzch wody i koncentrycznych kręgach rysujących się na jej powierzchni, musiało to jezioro być napełnione rybami.
— Zaiste, prześliczne jezioro! odezwał się
- ↑ Wielkie jezioro na pograniczu Kanady i Zjednoczonych Stanów. (Przyp. tłum.)